poniedziałek, 16 kwietnia 2018

Pierwszy wpis dedykuję świeżo upieczonym mamom. Jestem absolutnie zafascynowana tym nowym trybem życia i tym jak wiele mam próbuje dawać rady innym. Ja nie będę tego robić bo mam wrażenie że ciągle błądze po omacku. Napisze swoje doświadczenia, a to może Was chociaż wesprze w tej trudnej drodze. Zacznijmy od początku tej pięknej drogi. Z tym wiąże się jedno zdanie: "jaja sobie ze mnie robisz?" Pierwszy ból, krzyżowy, "jaja sobie ze mnie robisz?". Przyszły tatuś przyjeżdza po 2 godzinach i oznajmia że jeszcze musi wziąść prysznic, "jaja sobie ze mnie robisz?". W szpitalu cały plik dokumentów do wypełnienia, "jaja sobie chyba k.... robisz". Aż w końcu przychodzi ten moment, kiedy już nie masz siły wypowiadać tego zdania, przypominasz sobie jak inne mamy cię uprzedzały o bólu i myślisz, że one napewny nie miały takiego bólu jak ty. Następny etap to wspomnienie słów "nie martw się, jesteśmy do tego stworzone", a w Twojej głowie rodzi się pytanie "do czego? do powolnego umierania?" Jak już myślisz że wiecej nie dasz rady to okazuje się że to dopiero skurcze. Wtedy słyszysz magiczne słowa od przyszłego tatusia "uspokój się, nie krzycz tak" i wtedy dostajesz nowych sił, głosem postaci z egzorcyzmów mówisz żeby się sam uspokoił, a pózniej czujesz... właściwie to nic nie czujesz już potem bo jesteś jak w amoku. Jest taki ból że wręcz tracisz czucie swojego ciała. Jednak już po chwili widzisz zawiniątko na rękach tego wrednego chama który ci to zrobił. Chcesz się nacieszyć tym że już po wszystkim, kiedy okazuje się , że jeszcze pare spraw musisz znieść. Łożysko, szwy, sadystyczne naciskanie na brzuch, chyba tylko po to żeby sprawdzić ile jeszcze wytrzymasz. W końcu dostajesz to maleństwo, spoglądasz w te borówkowe oczy i widzisz cały świat. Wszyscy wokół znikają. Jesteś Ty i ten szkrab. Wtedy myslisz "Kocham Cie mimo, że przez ciebie nigdy, przenigdy już nie będę umiała usiąść"
Pozdrawiam Was mamusie i mam nadzieję, że przypomniały Wam się tylko te oczy, a nie ból. Uśpijcie kruszynki i same odpocznijcie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz