piątek, 20 kwietnia 2018

Syndrom "Mama"

Syndrom "Mama"
Wszystkie mamy wiedzą, że jak rodzi się dziecko, tworzy się niesamowita więź. Ale mało kto wie co to oznacza. Miłość owszem, ale kocha też ojciec, babcia, ciocia. Czym więc różni się więź między ojcem i dzieckiem, a matką i dzieckiem? Zrozumiałam to gdy pierwszy raz poszłam sama do sklepu. Było to bardzo duże wydarzenie bo ileż można wysyłać mężczyznę po śmietanę słodką a otrzymywać kwaśną. Skoro my mamy wiedzieć co to jest spalony to oni mogliby się tego nauczyć. Więc jak tylko usłyszałam "idź kochanie, ja zostanę z małą" nie było dla mnie istotne nawet co mam na sobie, czy mam makijaż itd. W efekcie w środku zimy wyleciałam w dresie i trampkach. Rozkoszowałam się spokojnymi zakupami, aż nagle poczułam na sobie wzrok innych kupujących. Wtedy zrozumiałam co robię. Oglądając towar, bujałam wózkiem sklepowym w tył i przód. Po jakimś czasie zauważyłam inne objawy więzi. Kiedy ktoś huśta w ramionach moje dziecko, ja na sam widok też się ruszam w rytm. Innym razem o moim niesamowitym powiązaniu z dzieckiem przekonał się tatuś, kiedy jadłam lody. Tak, jadłam lody, oczywiście, że się odchudzam po ciąży, cóż to za myśl. Lody były bez kalorii. Tej wersji się trzymam. Kiedy tatuś poprosił abym dała mu skosztować, ja podając mu łyżeczkę zrobiłam bezgłośne aaaaammmm. To wszystko niestety to nic w porównaniu z mową. Nie dość że seplenimy na każdym kroku to w nadzieji, że będzie to pierwsze słowo naszej pociechy, wszędzie dodajemy "mama". "Mama wyziuci pampelsia" "Mama źlobi sobie makijaź". W ten oto sposób weszłam na najwyższy poziom więzi. Na pytanie sprzedawcy odpowiadam "Mama zapłaci kaltą" 😊

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz